Zapewne słyszałeś/aś, a może i nawet sam używałeś/aś, zwrotu do policjanta „panie władzo”. A czy zastanawiałeś/aś się, czy policjant ma i czy powinien mieć w ogóle władzę nad Tobą? Czy taki ktoś rządzi w tym kraju?
Jak dla mnie określenia tego używają ludzie, którzy najczęściej nieświadomie oddali wszelką władzę nad sobą i swoim istnieniem innym ludziom. Oczywiście ma to też swoje podłoże, naszego obrazu człowieka post-sovietusa, który wszelkiej władzy się bał. Niestety w wielu ludziach ten model wciąż jest mocno zakorzeniony. Dlatego warto sobie przypomnieć i uświadomić, kto tu tak naprawdę ma rządzić, a kto służyć. Otóż policja, jak i wszelkie instytucje państwowe, są po to aby Tobie, uczciwy człowieku, służyły. A kto tu zatem rządzi? Jako demokratyczne państwo, jakim nas wszech i wobec ogłaszają politycy, oznacza że władzę sprawują ludzie. I kropka. Dlatego zanim powiesz do człowieka, któremu to Ty opłacasz rachunki, płacisz za jedzenie, wykupujesz mu wczasy, powiesz „panie władzo” – pomyśl o tym i ugryź się w język!
Niestety sporo ludzi o tym zapomina. Zapominamy poprzez oddawania władzy na 4–5 lat, w ręce wąskiej grupy osób – działającej w sposób mafijny oraz psychopatyczny, tym samym wyzbywając się władzy własnej. Trzeba przyznać, że jest to niezły hak, w który daliśmy się nabrać. Tym samym sztuczna „władza” jaką jest rząd, nakręca nas przeciwko sobie, udowadniając, że jest potrzebna, tworzy wizerunek siebie jako władcy, a ludzi z wiedzą, którzy potrafią odpowiedzieć na wiele pytań, straszy się odpowiedzialnością karną. Toć ludzi z wiedzą (znającym odpowiedzi) należy nagradzać a nie karać. Jednocześnie mydlone nam są oczy, że jest wolność i demokracja – tak abyśmy nie zapomnieli. A zapominamy, bo już jest tyle dyktatury i zbrojnej działalności mafijno-rządowej, że po prostu ludziom należy przypominać: „hej, przecież mamy wolność, pamiętasz?”. Jeżeli tak, jeżeli mamy wolność i demokrację, to ja ogłaszam, że żadna władza sądownicza, policyjna, itp. nie stoi nade mną, a co najwyżej na równi ze mną. Jestem świadomym człowiekiem, który nie potrzebuje do życia kija i marchewki. Weź pod uwagę, że jeżeli naprawdę bylibyśmy wolni i demokratyczni, nikt by nie musiał nam o tym przypominać.
A co do tego ma świat IT? Strach przed władzą jest już tak duży, że dajemy się nabierać na proste sztuczki oszustów. Otóż oszuści tacy bazują na społecznym strachu przed „panem władzą”, gdzie wystarczy wysłać podrobione pismo urzędowe, czy e‑maila, rzucić jakieś teksty ustaw, a ludziki homo sovieticus srają po gaciach ze strachu i płacą nie wiedząc nawet komu i za co. W ten sposób spirala oszustów nakręca się coraz bardziej, widząc dobry w tym interes. Dlatego jeżeli czujesz, że nic złego nie zrobiłeś/a, np. zarejestrowałeś/aś się w serwisie „pobieraczkowym”, gdzie był wielki banner „za darmo”, a w umowie, małym druczkiem: „za darmo pierwszy miesiąc, kolejne po pięćset”, nie ulegaj kancelarii prawniczym, które chcą Cię oskubać – najlepiej nic nie odpisuj i nie idź na żadne ugody w formie kary finansowej. Nikt się sądzić z Tobą nie będzie, bo nikt nie chce tracić na ciebie czasu i pieniędzy, skoro chodzi tylko o haracz (zresztą oni pewnie też się sądów boją :-) bo robią przekręt). Sam otrzymałem już wiele pism oraz e‑maili od fikcyjnych urzędów, np. po zarejestrowaniu firmy, że należy ponieść jakieś opłaty, od jakiegoś serwisu, straszącego mnie sądami, za nie uiszczenie wyimaginowanych opłat. Mamy też lipne i nierzeczowe pisma straszące urzędem GIODO, przed którym samo GIODO ostrzega.
Oczywiście „władza” też nakręca spiralę strachu i daje pożywkę dla oszustów. Np. GIODO ma nieograniczony czas na rejestrację zbioru danych, gdzie obecnie czeka się nawet 2 lata po złożeniu wniosku, ale jak GIODO wysyła pismo, to czuć tonację głosu „pana” grożącego paluszkiem, nakazując odpisać maksymalnie w ciągu 7 dni – beż żadnego zwrotu „proszę”. A co jakbym był na urlopie? Musiał bym się jak pięciolatek tłumaczyć „panu”, że moja wina, moja wielka wina? Niestety taki ton pisma mają urzędy, wywyższając się nad nami – tymi którzy ich karmią. Np. jak raz, kiedyś nie wysłałem PIT‑a, to musiałem napisać pismo, które się zowie „czynny żal”. Pierwsza myśl: „WTF?! Czy ja do kościoła przyszedłem, czy do urzędu skarbowego?”
Poza tym, instytucje z jednej strony zachowują się jak „pany”, ale odpowiedzialność to już jest spychana na nas – pewnie w niejednej ustawie przeczytacie, np. o ochronie danych osobowych, że to na nas „ciąży odpowiedzialność”. Hm... dlaczego odpowiedzialność ma w ogóle ciążyć i być jak kula u nogi? Czyż wiedza i zdolność odpowiadania na pytania nie powinny być lekkie i przedstawiane w pozytywnym świetle?
Ale też nie zwalajmy tu całej winy na „władzę” czy oszustów. Gdyby nie mój i Twój strach – to ani jedni ani drudzy by nie istnieli. Znikli by jak potwór w szafie, po zapaleniu światła. Dlatego kochani: „nie lękajcie się” – jak to mawiał pewien „święty” jegomość. To Ty tu rządzisz! To Twój kraj i nie oddawaj władzy nikomu. Przy okazji, kościołowi od jegomościa też nie – bogobojność duchowa jest też odbiciem we „władzobojności”. Ci co trzymają sztamę na górze dobrze to tym wiedzą i bardzo dobrze w to grają. Zauważ, że kiedy się boisz, jesteś podatny/a na wszelkie manipulacje, zrobisz niemal wszystko i jesteś posłuszny jak małe dziecko, którego srogi rodzic karze. Dlatego właśnie w ten sposób kościół przedstawia nam „pana boga”. Jest to zmiękczanie „materiału” – nas samych, pod dalsze posłuszeństwo, ale już nie wobec sfery duchowej, tylko tej fizycznej i materialnej. Dlatego później, np. każą pisać czynne żale, jakoby pokutę za grzechy wobec skarbówki. Teraz, po latach, kiedy sam pisałem takie pismo, wyobrażam sobie jak ktoś czyta te czynne żale – przecież oni tam pewnie mają niezłą polewkę, jak dorośli ludzie się tłumaczą jak dzieci, jak to zawinili i jak bardzo żałują. Wyobrażam sobie jak siedzą w tych swoich biurach i walą z nas wielkiego brechta. Nie wiem, czy tak jest, nigdy nie widziałem tego od środka, ale wygląda to na tak durne, że chyba niekiedy musi budzić salwy śmiechu :-D Jak ktoś wie, jak to wygląda od kuchni, poproszę o komentarz.
Dopiero jeżeli my, jako cała społeczność, wyrośniemy z bycia dzieckiem wobec jakichkolwiek „panów”, jak już nie będzie „pana władzy”, „pana sędziego”, „pana premiera”, „pana boga”, tylko sami weźmiemy sprawy w swoje ręce, to i stosunek sądów, policji i kościoła się zmieni. Jako że już nie będzie przyzwolenia (ze strachu) na czyny przeciwko nam samym – jako całemu narodowi jak i całej ludzkości. Pan przestanie nam panować państwem i się panoszyć.
Jako ćwiczenie uwalniające, spróbuj wyjść na pole, czy inne odosobnienie abyś czuł/a się komfortowo i krzyknij najgłośniej jak potrafisz: „jam jest”, a później: „jam jest bóg!”. Tylko na miłość boską, nie bój się, że Bóg się obrazi! Bogobojność zamień w bogomiłość, miłość do siebie i wszelkiego stworzenia, a od razu poczujesz się lepiej, bo zaczniesz kodować i dekodować na innych wibracjach.