Własność intelektualna – brzmi dumnie, groźnie, prawniczo, doniośle i jest jedną z największych bzdur naszych czasów.
Własność intelektualna mówi, że jak ja coś wymyślę, to ta myśl/wymysł jest mój i tylko mój i tylko ja mogę tym dysponować, np. poprzez sprzedawanie tego wymysłu innym ludziom, a kto inny już nie może używać mojej myśli, bo jest zaklepana przeze mnie. Jak ktoś wykorzysta mój wymysł, to mogę go pozwać i sąd przyzna mi rację – tak w wielkim skrócie.
Przypomina mi to pewną grę/zabawę, gdy byłem w przedszkolu (miałem 5–6 lat), gdzie razem z chłopakami przyglądaliśmy się przejeżdżającym ulicą samochodom. Który z nas, jako pierwszy, wypatrzył super brykę, krzyczał „moje!”. W ten sposób miał „szacun”, jako że to niby była jego bryka, bo ją jako pierwszy wypatrzył i zaklepał sobie. Później zarażeni ideą, przekrzykiwaliśmy się, kto pierwszy krzyknie „moje!”, na widok co fajniejszego samochodu. Oczywiście żaden z tych samochodów nie był fizycznie, ani prawnie nasz, one tylko przejeżdżały i jak się pojawiały z za zakrętu/pola widzenia tak i znikały. Właśnie na takiej samej zasadzie działa własność intelektualna:
- Tak naprawdę nie ma żadnej własności – jest wymyśloną umową w grupie osób, która chce się w to bawić.
- Bazując na egoistycznych pobudkach, zabawa wkręca i pochłania coraz więcej graczy.
- Jest dziecinna i pozbawiona większego sensu.
Najważniejszym wg mnie argumentem, że to bzdura, jest to, że nikt tak naprawdę nie wymyśla czegoś sam, ponieważ każda myśl, poprzedzona jest czyjąś inną myślą. To tak jakby wymagać od pierwszego homo sapiens na tej planecie, aby od razu wymyślił, np. współczesny samolot, który ma koła, chowane podwozie, hydraulikę, odpowiedni wyprofilowane skrzydła dające siłę nośną, światła, fotele, kompas, radio, wentylację, rurkę Pitota (od twórcy wynalazku Pitota :-)), termometr, próżniomierz, silnik (z tłokami, spalaniem mieszanki, olejem, paliwem), gaźnik, odladzacz gaźnika i płatów skrzydeł, klapy zmieniające profil skrzydła tak aby zwiększyć siłę nośną, śmigło wytwarzające ciąg wraz z regulacją skoku śmigła... Hola, hola, to przecież człowiek, który prowadzi sobie koczownicze życie, zbiera jedzonko i dopiero co pojmuje liczenie i dodawanie. Nie trzeba być geniuszem aby zobaczyć, że współczesnego samolotu nie wymyślił jeden człowiek, a setka osób, na przestrzeni wielu lat, czy nawet początków naszej cywilizacji.
Ale wracając jeszcze do naszego pierwszego homo sapiens, wyobraź sobie, że już wtedy, od samego początku funkcjonuje prawo własności intelektualnej. I nasz homo sapiens wymyśla koło, coś co się toczy i jest to wielkim odkryciem – nikt jeszcze nie wie do czego to się może przydać, ale jest fajne i ludzie się tym bawią, tocząc koła z pagórków. I ten człowiek mówi całemu społeczeństwu – to jest moja własność intelektualna. Po paru latach, inny człowiek wpada na jeszcze lepszy pomysł, łączy dwa koła z kłodą, i mocuje do desek – wymyśla nadwozie, które nie jest już tylko zabawką jak samo koło, ale ma dużo bardziej praktyczne zastosowanie, pomaga ludziom w ciężkiej pracy, przemieszczania różnych rzeczy. Zauważ, co jest tutaj bardzo istotne: ten drugi człowiek nie wynalazł by nadwozia, gdyby ten pierwszy nie wymyślił koła. Zatem wszyscy ludzie są szczęśliwi z nowego wynalazku, oprócz jednego człowieka. Zazdrość poparta egoistycznym prawem „moje”, czyli ja jestem najważniejszy i łechce mi to ego, powoduje że jedna z osób, wynalazca koła, jest nieszczęśliwa. Bo już jego „moje” – koło – nie jest tak wysoko na piedestale, jak wcześniej – czyli już nie czerpie z tego korzyści jak dotychczas (współcześnie korzyści finansowych). Więc powołując się na prawo własności, mówi: do wymyślenia i zbudowania nadwozia, wykorzystałeś aż dwa koła, które to ja wymyśliłem – zatem zabraniam Ci wykorzystywania mojej twórczości w postaci kół – wymyśl sobie inne nadwozie. Zatem cała społeczność, godząca się na prawo własności intelektualnej, przyznaje twórcy koła rację. Pomysł podwozia odchodzi w zapomnienie, ludzie dalej przenoszą rzeczy na własnych barkach, a koła używają tylko do zabawy. Całe społeczeństwo zatrzymało się w rozwoju, można by rzec ucierpiało na tym. Można by pomyśleć, że tylko twórca koła jest szczęśliwy. Ale to też mit – może wydawać się że wygrał, ale też jest przegranym, ma przecież świadomość, że ludzie ucieszyli się z nadwozia, że ułatwiło by im to życie, bo przecież też i on sam musi nosić tobołki na rękach – ale jego ego tego nie przyzna. Jednym słowem, dzięki sztucznie wymyślonej bzdurze, jak prawo własności intelektualnej, ucierpiało całe społeczeństwo, fizycznie, intelektualnie, moralnie. Dopóki sami tej sytuacji nie zmienią i nie zniosą tego prawa, będą tkwić w tym patosie. Wbrew pozorom o naszym obecnym, wysokim rozwoju, to się właśnie teraz dzieje – w wielu obszarach tkwimy w miejscu, jak chociażby od lat używamy prymitywnych paliw kopalnianych, gdzie przy pomysłowości i wspieraniu współpracy, już 100 lat temu moglibyśmy przejść na wolną energię, chociażby dzięki Nicola Tesli.
Wracając do naszego przykładu z kołem, co by się stało gdyby zniesiono, albo gdyby nigdy nie obowiązywało prawo własności intelektualnej? Dokładnie to co się stało. Rozkwitło tworzenie wozów, później karet (dodano wygodne fotele, tapicerkę, drzwiczki, szybki), później ktoś jeden wymyślił silnik, drugi polepszył koła – dodał opony, trzeci wymyślił elektryczność, dodano światła, i tak dalej, opierając się na twórczości intelektualnej poprzednich pokoleń, obecne pokolenie mogło swobodnie rozwijać i wymyślać kolejne pomysły. To samo dotyczy się sztuki, muzyki, malowania, tańca, rzeźby. Gdyby wtedy ktoś powiedział stop, to moje, nie wolno, utknęlibyśmy tam na dobre. W sumie tak się działo w wielu dziedzinach. Np. gdy bracia Wright wymyślili i zbudowali pierwszy samolot, szybko powstało na całym świecie, w USA, Francji, Niemczech, Anglii, Włoszech, wiele firm, które zajęło się produkcją samolotów. Wtedy to zaczęły rozpowszechniać się w Stanach chore prawa patentowe i własności intelektualne, także w dziedzinie lotnictwa. Spowodowało to, że firmy zajmujące się produkcją samolotów, nie mogły dojść do porozumienia, gdyż każda z nich zastrzegła sobie kluczową część jako własność intelektualną danej firmy, w ten sposób dążąc do monopolu i zysków tylko dla siebie. Jednak w praktyce nikt nie mógł rozpocząć produkcji. W tym samym czasie w Europie, nikt nie myślał o taki głupotach i lotnictwo tam się rozwijało. Anglia, Niemcy, Francja, Włochy, posiadały jedne z najlepszych samolotów tamtych czasów – mowa o okresie sprzed jak i pierwszej wojny światowej. Później, nawet u nas w Polsce, też mieliśmy świetne konstrukcje. Wracając do sytuacji w Stanach, musiało dość do interwencji rządu, gdyż „dzieci” jakimi były firmy lotnicze, ciągle zaklepywały sobie „moje”, ale nic z tego nie wynikało. Dlatego też, rząd podjął decyzję o tymczasowym zniesieniu wszelkich własności intelektualnych, dotyczących budowy samolotów, i dopiero to odkorkowało patową sytuację. Firmy w końcu wzięły się do pracy nie musząc już martwić się czyj to pomysł, a skupiając się jedynie na produkcji i testowaniu jak najlepszych samolotów. Zostały na rynku te firmy, które osiągnęły najlepsze sukcesy w rzeczywistej awionice, a nie te które zaklepały sobie najlepsze pomysły.
Jest jeszcze jeden, powszechny argument za własnością intelektualną – chronieniem twórcy, jako że to jemu się należy chwała i pieniądze, a bez tego nikt by nic nie wymyślał, bo by nie miał motywacji, więc też byłby patos. Hmm… czyżby? Jak widać po tym co było, zanim wymyślono własność intelektualną, jakoś rozwój ludzkości kwitł – dlaczego zatem? Owszem chwała wynalazcy się należy, dlatego często ich wynalazki nazywano od nazwiska wynalazcy – jest to piękny gest, jak maszyna Turinga, prawo Moore’a, algebra Boole’a, itp. Dzięki temu nikt nie zapomni i nie będzie miał wątpliwości kto był autorem wynalazku. Jednak wszelkie inne obawy wywodzą się z czysto egoistycznych pobudek, dla sławy, pieniędzy. Już od dawna wiadomo, że człowiek jest istotą ciekawską, my ludzie zadajemy pytanie „dlaczego” i szukamy odpowiedzi nie dla sławy czy pieniędzy, tylko z własnej, wewnętrznej ciekawości.
Tak więc, wg mnie jeżeli myśl twórcza ma być czyjąś własnością, to tylko i wyłącznie własnością całej ludzkości.