Gdy zrozumiałem na czym polega programowanie, tworzenie gier, wirtualnych światów, odkryciem dla mnie było to, że wszystko sprowadza się do cyfrowego opisywania rzeczywistości. Nawet nie musi to być skomplikowana matematyka, na początek wystarczyło mi pojmowanie na poziomie 1 do jabłko, 2 to gruszka, itp. – oczywiście wg kryteriów światów, które tworzyłem. Później dochodziły coraz to bardziej skomplikowane, matematyczne opisy świata, jak np. wektory, macierze, przekształcenia geometryczne, zrozumienie jak budować trójwymiarowe bryły, oparte na trójkątach, jak tworzyć kolizje, jak nakładać tekstury, jak bawić się światłem na teksturach aby tworzyć iluzję wybojów, wybrzuszeń, i to w czasie rzeczywistym (np. normal mapping).
Właśnie, gdy obecnie tak to sobie analizuję, to wiele z tych elementów potrzebnych do zbudowania sztucznego świata w komputerze, przekłada się na świat realny. Kolizje brył można pojmować jako dotyk. A co z manipulowaniem światłem aby osiągnąć wizualne efekty, tak że idealnie płaska płaszczyzna ma jakieś wybrzuszenia! Hola, przecież w świecie rzeczywistym to co postrzegamy jako realne, jest jedynie odbitym światłem – czyli dokładnie jak w grafice 3D, tak i w rzeczywistości.
Hm… nasuwa mi się myśl, czy to co widzę w rzeczywistości, nie jest jedynie czyjąś sztuczką czy iluzją wizualną świateł? Wszak naukowcy już od jakieś czasu snują hipotezy, że wszechświat jest hologramem. Inny przykład zaobserwowałem, gdy wchodziłem do lasu – jak jeszcze nie byliście, to polecam dla odpoczęcia od kompa – wcześniej za młodości, widziałem tam w większości chaos, brak matematycznego zaczepienia, jak to wszystko jest stworzone, wszędzie, chaotycznie rosnące gałęzie, liście, rośnie to byle gdzie i jak popadnie. A otóż nie. Okazuje się, że wszędzie jest zamysł, jakby architekta naszego świata, może hologramu, matriksa. Dlatego że las, góry jak i inne części przyrody, które wydają się być chaotyczne, to nic innego jak fraktale. Na dodatek, gdy obejrzałem wykład (z 3 razy) Nassima Harameina „Przekroczyć horyzont zdarzeń”, zobaczyłem, że fraktale są wszędzie wokół nas, siedzimy w nich w całości, od najmniejszych atomów, komórek, po planety, galaktyki, sami jesteśmy fraktalami. Trójkąt Sierpińskiego, jest przykładem tworzenia fraktali w nieskończoność z zamkniętych granicach jednego, największego trójkąta – nieskończoność w ramach granic.
Mało tego, wszędzie w naturze, roślinach, zwierzętach, w nas samych znajdziecie tak zwany złoty podział, liczbę φ (fi), powiązaną z ciągiem Fibonacciego. Wedle tego wzoru, tworzą się huragany, galaktyki, rosną kwiaty, słoneczniki, muszelki – no chyba dosłownie wszystko. Gdy masz twarz idealnie zbudowaną na złotej proporcji, to przez większość ludzi na świecie, będziesz postrzegany/a za piękną osobą – przynajmniej wizualnie. Jak się później dowiedziałem moje odkrycie liczby φ, wcale nie było niczym nowym dla ludzkości, bardziej można by powiedzieć, że o czymś zapomnieliśmy, niż coś odkryliśmy. Już tysiące lat temu tworzono budowle, jak piramidy w Egipcie, czy Partenon w Grecji, z wykorzystaniem złotego, boskiego podziału. Zapewne ma to właściwości nie tylko estetyczne, ale i na pewno praktyczne. Po prostu wiem, że jak roślina czy mój organizm jest zakodowany na używanie złotego podziału – to gdzieś musi być w tym sens. Jeżeli to jest wzór stworzenia, to zapewne tak musi być aby wszystko funkcjonowało, łączyło się ze sobą – od skali wszechświata, galaktyk, planet, po naszą rzeczywistość, do najmniejszych atomów. Wszystko hula na tym samym wzorcu.
Oczywiście co sprytniejsze ludziki od marketingu, wiedzą o tym i np. projektują logo dla firm z wykorzystaniem złotej proporcji – można by rzec, że bez tego nie ma już sukcesu dla firmy. Logo z tym pierwiastkiem, który postrzegamy nieświadomie jako atrakcyjne, po prostu będzie ludzi bardziej przyciągać. Jednym z lepszych filmów, wszystko to pokazującym znajdziecie na kanale „Pasja informatyki”.
Przychodzi mi zatem myśl, że jeżeli nasza rzeczywistość, jest stworzona jako matematyczny konstrukt, tak jak my stworzyliśmy matematyczne komputery i wirtualne światy, tak ktoś stworzył naszą rzeczywistość. Tutaj polecam też film „13 piętro”, który wyszedł zaraz po Matriksie, ale wtedy jakoś o nim w ogóle nie słyszałem.
Idźmy dalej. Jak wiadomo, programy komputerowe, często mają luki i błędy, a im bardziej złożony program, tym więcej błędów może zawierać. Kto zna świat tworzenia softu ten wie, że zawsze gdzieś tam jest jakiś błąd, to tylko kwestia czasu, kiedy zajdą okoliczności aby się objawił. Poza tym, każdy kto robił gry, wie, że gdy jest potrzeba coś przetestować, to nie będzie przechodził całych poziomów aby przetestować, coś na późniejszym etapie, tylko jako twórca, zrobi sobie jemu znane obejścia – tak zwane kody, tylne furtki! Pamiętam te czasy DOS‑u gdy uruchamiało się grę z kodem poprzez wpisanie za .exe dodatkowych parametrów. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, co to są parametry, ale kody działały i było się jakby bogiem. Właśnie, pamiętacie god mode (czyli tryb boga) w Quake! Tak, twórca świata, jego architekt, może wszystko. I coś mi tu wszystko wskazuje na to, że jesteśmy w tej naszej rzeczywistości czterowymiarowej, takimi nieświadomymi botami jak w Quake’u, czy innej grze. Pytanie, czy bot może zacząć myśleć „poza pudełkiem” w jakim stwórca go zamknął i w pewien sposób ograniczył? Może boty w Quake jeszcze nie – choć kto wie co się tam dzieje za tamtym horyzontem zdarzeń – ale jeżeli wszystko jest jednością, jako to mawiają „jesteśmy dziećmi stwórcy” – hym, czy zatem możemy odkryć kody i zhakować naszą rzeczywistość, włączyć sobie god mode? Przejść do innego poziomu? Włączyć sobie nieśmiertelność, albo nielimitowaną ilość amunicji – tutaj np. pieniędzy? A co jeżeli już są tutaj ludzie – czy istoty, które to osiągnęły? Wszak jak słyszę o prywatnych bankierach, u których zapożycza się cały świat i państwa, bankier kreuje pieniądze jedynie z naszego podpisu – czyli w rzeczywistości z niczego, pieniędzy których jeszcze nie ma, na dodatek musimy mu oddać odsetki, których nigdy nie będzie – czyż oni nie włączyli sobie kodu: „nieskończona ilość pieniędzy, dla mnie, poproszę”?
Oczywiście boty – zwykli ludzie – mało o tym wiedzą lub mają program ignorowania i dalej odgrywają swoją rolę w swoich sztucznych zawodach, jakie im odgórnie zaprogramowano z pokolenia na pokolenie. Pytanie zatem, jak otworzyć konsolę, aby móc wpisywać kody do świata, naszego, powiedzmy rzeczywistego? Myślę, że obejście nie tkwi w materii, tym co postrzegamy na co dzień, jako że to jest właśnie hologram, który mamy widzieć – nasze pudełko. Rzeczy-wistość – widzenie rzeczy, materii. Zatem istotne są aspekty niewidoczne – przynajmniej na pierwszy rzut oka. Takimi niewidocznymi rzeczami jest wszystko to co wykracza poza nasze pudełko pojmowania rzeczywistości, jak energie, czakry, aura, wymiary duchowe, astralne, inne gęstości, sny, itp.
Nie jesteśmy tego w stanie pojąć jako ktoś, kto jest przystosowany tylko do widzenia w określonej płaszczyźnie – pięknie to obrazuje film „Flatlandia”, gdzie osoby operujące w dwóch wymiarach, na płaszczyźnie, nie są w stanie zobaczyć, ani nawet zrozumieć czym jest głębia, wysokość. A obiekty 3D są w stanie zobaczyć tylko wtedy, gdy te przetną ich płaszczyznę widzenia (pojmowania świata), ale i nawet wtedy, mają obraz nieprawdziwy, gdyż zamiast trójwymiarowej bryły, zobaczą jedynie kreskę. Czyli i nasz konstrukt jest taki sam, tylko w odniesieniu do kolejnych wymiarów, gdzie my widzimy 3D + czas, ale nie jesteśmy w stanie zobaczyć, kolejnych wymiarów, mimo, że one są dosłownie w nas i na około.
Ale gdy poszperacie to dowiecie się, że są osoby z powiększoną percepcją postrzegania prawdziwszej rzeczywistości spoza hologramu, np. osoby takie czują energię, wyginają łyżki (tak, tak, sporo przypadków w Chinach), widzą aury innych ludzi, niematerialne istoty, itp. rzeczy. Można by powiedzieć, że „boty” zaczynają widzieć coś spoza pudełka, w jakie je osadził architekt. Jest teoria, że może tak być, dlatego, że my jako istoty niematerialne, zostaliśmy tutaj zakodowani w sposób sztuczny albo sami się na to zgodziliśmy, gdzie normalnie posiadamy wszystkie zdolności widzenia, jak jasnowidzenie, telepatia, odczuwania, intuicja, połączenia z wiedzą i poczucia jedności z całym wszechświatem, jako że wszystko już jest, a jedynie nasza percepcja tutaj, w tej rzeczywistości jest ograniczona. Może choćby po to aby zmysłami doświadczać skrajnych emocji, miłości i strachu? Myślę, że to jest droga to zhakowania rzeczywistości, tym bardziej, że jest zakazana, np. przez kościoły, w tym katolicki i zabraniana jako coś złego. Jeżeli ktoś Ci coś sztucznie zabrania, tutaj dążenia do odkrywania stwórcy – architekta i siebie samego, a sam w tym siedzi po uszy, to znaczy że nie chce abyś odkrył prawdę oraz oznacza to, że jest to dobry trop. Dlatego wychodzę z założenia, że Watykan wie dużo, tylko iluzja jest już tak mocno osadzona, że ludzie sami stają się obrońcami własnego więzienia – jak to zostało pokazane w filmie „Matrix”.
Poza tym powstanie takich filmów to kolejna wskazówka, że są ludzie którzy wiedzą dużo więcej. Mało tego, jak widać poprzez Hoollywood (święte drewno/gałązkę – czyli czarodziejską różdżkę), objawiają nam prawdę lub część prawdy, poprzez takie alegorie jak „Matriks”, „13 piętro”, itp. filmy, dzięki czemu mogą ustrzec się przed jednym z praw wszechświata, które głosi, że to co wysyłasz to do ciebie wraca. Dzięki Hoollywood, prezentują nam dużo prawdy o świecie – w sumie dzienniki i wiadomości możecie wyrzucić, to tylko błahostki o tym co się wydarzyło, jak to że „ważny pan” spotkał się z drugim „ważnym panem” i sobie porozmawiali – phi, i co z tego? Ja też wczoraj rozmawiałem.
Jednak Hollywood także czasami umoralnia, mówiąc o uczuciach, miłości, pokazując ludziom też jak powinny wyglądać prawdziwe relacje między ludźmi i przyrodą, oparte na miłości i szacunku – tylko co z tego? Ludzie traktują to jako bajki, jak Avatar, który wyraźnie pokazuje co to jest szacunek do przyrody, że jesteśmy jednością i co robią zaślepieni ludzie na naszej planecie. Ale mimo to, mimo że wszyscy wiedzą jak jest, mimo że czują co jest słuszne – przynajmniej w trakcie oglądania tych filmów, nie podążają tą drogą. Szef korporacji naftowej, obejrzy Avatara, może nawet utożsamiając się z bohaterami chroniącymi przyrodę, po czym wyjdzie z kina i dalej będzie robił swoje i liczył kasę. Tym samym iluzja może trwać nadal, a osoby wiedzące i podtrzymujące tę iluzję mogą spać spokojnie – wszak pokazali całej ludzkości poprzez filmy wywołujące emocje, jak jest, co będzie, a jak powinno być.
Więc to my sami dajemy przyzwolenie na to wszystko co się z nami dzieje – oczywiście jest w tym hak, ale jednak dajemy na to przyzwolenie. A dajemy przyzwolenie, codziennie, posiadając akt urodzenia i dowód osobisty (czyli potwierdzenie rejestracji naszego awatara w systemie – osobowość prawna, którą można ścigać z urzędu), przyzwalając na programowanie własnego umysłu poprzez mass media, płacąc podatki (czytaj haracz dla mafii) choćby w VAT doliczonym do każdego produktu w sklepie, wierząc w wolny rynek oparty na konkurencji i walce, itd. To jest największy paradoks.
Mówi się że wszyscy chcą pokoju – a podwaliny systemu ekonomiczno-gospodarczego to konkurencja (czyli wojna) i mało kto to neguje. Jak by nie było, ja też w tej chwili w pewnym stopniu wspieram ten świat iluzji i hologramu. To że świat jest inny niż nam jest to oficjalnie przedstawiane, wystarczy mi dowód w postaci filmu Matriks, o czym i Ty sam/a możesz się przekonać. Oglądając ten film, na początku, gdy Neo jest aresztowany po raz pierwszy przez agentów, Smith otwiera teczkę z papierami na Neo. Tam warto zrobić sobie stop klatkę, gdzie jest pokazane prawo jazdy Neo – teczka jest „do góry nogami”, więc warto sobie obrócić obraz i przeczytać datę wygaśnięcia prawa jazdy. Jest to data 11 wrzesień 2001 roku – czyli zburzenie WTC (tak specjalnie nie pisze zamach, chyba że w kontekście zamachu na całą ludzkość). Przypomnę, że film wyszedł w 1998 roku. Jeżeli wierzycie w przypadki, to zapomnijcie o nich, nic się nie dzieje z przypadku. Tak jak bot w Quake nie wie dokąd pójdzie, ale skrypt poruszania się jest już napisany i obrany w jakieś ramy oraz jest zależny od postaci, którą steruje gracz, który to w całym systemie najwięcej miesza – można by rzec „że przez niego wszystko się stało” :-) To przez gracza bot się narodził i przez gracza bot zginął. Czuję że w odróżnieniu do świata gier, my tutaj także możemy pełnić rolę gracza, przez którego wszystko się dzieje, a mniej świadome boty czy inni gracze, będą robiły tak jak im zagramy.
Możliwe, też że wszyscy jesteśmy graczami, którzy zawsze mają wpływ na rzeczywistość, tylko albo gramy bardziej świadomie, albo w ogóle nieświadomie. W ten sposób wyraźnie widać, że bycie świadomym graczem, powoduje większe sterowanie i oddziaływanie czy też manipulowanie rzeczywistością – przykład z bankierami. To tak jakby gracz w Quake’a, poszerzył swoją świadomość o fakt, że może też podskakiwać, czego np. nigdy wcześniej nie robił, mimo że cały czas miał taką możliwość, a instrukcja do gry leżała przed jego nosem, tylko nigdy jej nie otworzył – bo „po co”. Odkrycie tego faktu, sprawi że osiągnie szybciej to czego chce. Myślę, że tak właśnie działają świadomi ludzie, którzy są na szczycie hierarchii naszej sztucznej rzeczywistości. Tyle, że gra Quake została stworzona do rywalizacji, tak i widocznie nasza oszukana rzeczywistość, gdzie mało kto Ci powie, „hej możesz podskakiwać klawiszem spacji i też wygrywać tak jak my”. Owszem znajdą się ludzie jak Jezus, Budda, którzy z czystych intencji powiedzą Ci o tym, co sami odkryli i jak jest naprawdę, ale mimo to i tak ich przekazy są przekłamywane, widocznie przez innych egoistycznych zazdrośników. Widocznie pokusa manipulacji dolą i niedolą innych, nieświadomych graczy, jest tak duża, że przysłania dobro wspólne i prowadzi nas wszystkich ku przepaści.
Dlatego pamiętajcie o poszerzaniu świadomości, uważności na to co się dzieje, myślenia poza pudełkiem (nie tylko w rozwiązywaniu problemów dla korpo, ale w rozwiązywaniu problemów własnego życia), poszerzania intuicyjnego odczuwania, rozpracowywania własnych programów, nabytych od rodziców, szkoły, często zainstalowanych nieświadomie przez nas samych w dzieciństwie.
Takie szkodzące rootkity mogą tkwić głęboko w podświadomości i być trudne do wykrycia, dlatego gdy czujesz się nie sobą, spinasz się, coś Cię denerwuje, zatrzymaj się, wejdź w tą emocję i rozpracuj dlaczego to sobie zainstalowałeś/aś. Gdy rozpoznasz własne programy, będziesz też łatwo rozpoznawał je wśród innych graczy. Wtedy będziesz mistrzem we własnej grze. Będziesz spotykać/kreować innych graczy, którzy dadzą Ci w danej chwili to czego potrzebujesz – tak zwane synchroniczności. Tak działają algorytmy tej rzeczywistości, że sami ją kreujemy, naszymi myślami, emocjami, czynami. Niestety zamiast patrzeć w siebie, na to co ja robię, często szukamy winnych na około. Tym samym oddając sterowanie naszym awatarem innym, bardziej lub mniej świadomym graczom. I tak nasze zdrowie oddajemy lekarzom, duchowość kościołom, rządzenie politykom, itd.
Tak się właśnie zachowują najmniej świadome boty, ich całym życiem zawsze steruje ktoś inny lub z góry narzucony algorytm. Kiedy zdamy sobie sprawę, że i owszem lekarz chce dobrze, ale także jest sterowanym botem realizującym algorytm (np. leczyć, ale nigdy nie wyleczyć), bo tak go zaprogramowano, dużo łatwiej jest zrozumieć, że nikt poza Tobą samym, nie zrobi Ci dobrze, tak jak ma być po Twojemu.
I nie załamujcie się niepowodzeniami w hakowaniu swojej rzeczywistości – ich też potrzebujecie, aby coraz więcej zrozumieć. Wtedy im więcej mistrzów, tym bardziej świadomy świat wykreujemy i może nawet zrozumiemy sposób, jak używać kodów aby zhakować i naginać naszą holograficzną rzeczywistość.