O inwigilacji od Microsoft poprzez Windows 10, napisano już wiele. Zresztą wystarczy poczytać politykę prywatności – mnie się włos na głowie jeży, co system operacyjny może o nas wysyłać do firmy Microsoft.
Poza tym podejrzewam, że MS może spieniężyć dane użytkowników, którzy używają nielegalnego oprogramowania, oglądają nieautoryzowane filmy, czy słuchają muzyki bez DRM‑a, np. firmom prawniczym, zajmującym się ściąganiem haraczy za piractwo, oraz przekazywać wszelkie potrzebne dane wielkiemu bratu, który ma manię trzymania kontroli nad wszystkim – mowa o agencjach rządu amerykańskiego. Wbudowany keylogger, który wysyła do MS wszystko co piszę na klawiaturze? To po co mi te wszystkie antywirusy, defendery?
Jednak oglądając i czytając różne opinie o tym systemie, od różnych blogerów, poruszających tematykę komputerową, wielu z nich opisuje sam system jako coś ogólnie fajnego, przyjemnego i wartego zainstalowania (no i za darmo!). A sam fakt gromadzenia danych, przymusowych aktualizacji, jako coś normalnego, podając takie argumenty, że wszak i tak już przekazujemy nasze dane Google czy Facebookowi. Więc kolejna inwigilacja to nic nowego i najlepiej się z tym pogodzić. Niestety taka retoryka pojawia się dosyć często od poważanych w polskiej branży blogerów.
Oczywiście to prawda, że system Android, czy iOS, od paru już lat, działa podobnie jak obecnie Windows 10, czyli domyślnie zbiera od nas masę informacji – i to też warto podkreślić i uświadomić ludzi. Np. taki Android nawet domyślnie synchronizuje z chmurą notatki z Keepa, które mogą być bardzo prywatnymi notatkami. Tylko nie rozumiem, dlaczego dajemy sobie zabierać kolejne obszary naszej prywatności kolejnym firmom. W czym tkwi główna różnica? Dla mnie taki Android to głównie telefon, i nie pracuję na nim z ważnymi danymi czy plikami – zresztą ciężej jest na nim tworzyć jakiekolwiek treści, bardziej nastawiony jest na ich odbiór, czyli granie w gry, oglądanie filmów, czytanie e‑booków i ogólnie rozrywkę. System operacyjny na PC-ty to już inny kaliber. Na takim systemie i to najpopularniejszym na świecie jak Windows, robi się już poważne rzeczy, jak praca z ważnymi, poufnymi plikami, hasłami, kontami bankowymi.
Kochani Windowsowcy, zwróćcie uwagę, że teraz, od dziesiątki, mamy zupełnie inne zasady gry, które dla mnie, nie są atrakcyjne. Bo to już nie tylko zmiana wyglądu, Areo, czy brak menu start, niewygodnego UAC (który nota bene miał chronić nasze tyłki, a został olany), tu już chodzi o to, że tak naprawdę korzystasz z nie swojego systemu operacyjnego, coraz mniej masz nad nim kontroli, a sporo danych i informacji o sobie przenoszonych jest do chmury – czyli na nie swoje dyski twarde. Kroczek po kroczku, komputer staje się jedynie terminalem – monitorem z klawiaturą i myszką. A cała reszta, razem z naszymi danymi, staje się własnością jakiejś firmy.
To tak jak z pieniędzmi trzymanymi w banku, niby są nadal Twoje, ale to tylko złudzenie. Powierzyłeś/aś je bankowi, więc już nie są Twoje. Owszem, możesz je wybrać, np. w formie gotówki, ale pod warunkiem, że wszystko jest OK (prawnie z Tobą, politycznie i gospodarczo z państwem), a jak nawet jest OK, to może jakaś prowizja od wypłaty, np. zabierzemy Ci 5 zł – więc czyje to pieniądze?
Wracając do systemów, chyba pierwszym takim pomysłem był ChromeOS, ale na szczęście jest bardzo niszowy, a tutaj mówimy o Windows, najpopularniejszym systemem w Polsce i na świecie. Microsoft rzucił przynętę, tj. aktualizację przez rok „za darmo”, ale ludzie, nie ma nic za darmo. Ceną jesteś Ty sam – twój profil w serwerach Microsoftu, tak samo jak w Google, Facebook, itp. A taką retoryką, że to nic wielkiego, kroczek po kroczku, zezwalamy na coraz większą i coraz większą inwigilację. Prawdopodobnie jak by nie było śledzącego Cię Google’a, Facebooka, to byś nie zgodził/a się na Windows 10 i mocno zaprotestował/a. Ale, że już jest Android i wszystko Google o mnie wie, to niech i MS też ma? I o to właśnie chodzi. Jutro wprowadzą coś innego, więc większość powie „ale co tam, już i tak używam Win 10, więc macie”. W ten sposób, za parę lat, dojdziemy do tego co opisał Orwell w „1984”. Wyjdzie ustawa, że w każdym pokoju ma być kamera i powiemy: „a co tam, i tak już się zgodziłem na tamto, to niech będzie”.
Co należy zrobić? Powiedzieć stanowcze NIE, STOP! Trzeba było to już zrobić z Google i Androidem, Applem i iPhonem, i teraz zrobić z Windows 10. Jakie zatem rozwiązanie: obecnie polecam przesiadkę na jakąkolwiek dystrybucję GNU/Linux. Może jeszcze nie pograsz tam we wszystkie, wysoko budżetowe gry, zatem jeżeli potrzebujesz pograć, to zachowaj sobie Windows 10 wyłącznie jako zabawkę – bo jak dla mnie to się tylko do tego nadaje, a poważne rzeczy rób na Linuksie (choć niekoniecznie Ubuntu, bo możesz trafić z deszczu pod rynnę).
I nie należy tutaj obwiniać Microsoft. Jeżeli teraz mamy tego wszystkiego świadomość, i po prostu nie chce nam się ruszyć myszką, np. po GNU/Linux, poszerzyć własną strefę komfortu – mamy dokładnie to, na co sami pozwalamy. Owce do wypasania i golenia z naszej prywatności.